Zgłoś się!
Jesteś autorem? A może nietuzinkowym blogerem, lub po prostu intrygującą osobą, która ma coś ciekawego do powiedzenia? Zgłoś się do nas pod adres redakcja@booknews.pl! Foto: Cpl. Paula M. Fitzgerald via Wikimedia Commons Podziel...
Nie robię z nich aniołów Artur Górski w czwartej już z kolei książce rozmawia z Jarosławem Sokołowskim „Masą”. Tym razem wątkiem przewodnim są mafijni bossowie. W wywiadzie z nami Górski opowiada o tym, jak trudno pisze się tego typu książkę, czym charakteryzują się lokalni gangsterzy i o czym nie powinien zapominać piszący o mafii. „Masa o bossach polskiej mafii” to już czwarty wywiad-rzeka z Jarosławem Sokołowskim. Nie znudził się Panu ten temat? To mnie nie tylko nie nudzi, ale i fascynuje. Im głębiej wchodzę w ten świat, tym bardziej on mi się wydaje w całej swojej brzydocie i okrucieństwie ciekawy. Poza tym proszę pamiętać, że to nie tylko książka o Masie, ale również o wielu innych gangsterach związanych z grupą pruszkowską – i nie tylko z nią. Poznaję całą, nomen omen, masę ludzkich historii, trudno by coś takiego mogło się znudzić. Wyobrażam sobie, że – przez specyfikę tematu – praca nad taką książką jednak się trochę różni od pracy nad innymi pozycjami z tego gatunku. Nie chcę być samochwałą, ale muszę powiedzieć, że jeśli na tym udaje się coś zarobić, to są to najciężej zarobione pieniądze w polskiej literaturze. To jest tak ciężka praca, jakiej sobie inny autor, siedzący za biurkiem i wpisujący kolejne zdania na papier czy wklepujący ja na klawiaturze, sobie nie wyobraża. Pomijając całe napięcie – bo na przykład odbieram rozmaite telefony i listy, które nie pozostają bez wpływu na moje samopoczucie – ta praca polega na życiu w samochodzie. W samochodzie??? Po swojej normalnej pracy, a na co dzień jestem redaktorem naczelnym miesięcznika „Focus”, często wskakuję do auta. Dostaję bowiem kilka godzin wcześniej informację, gdzie mam się spotkać, w jakiej części kraju. Gdy dojeżdżam, jest na ogół wieczór, przeprowadzam rozmowę, nocą wracam do domu, w nocy ją spisuję. To są nagłe sesje, czasem kilka razy w tygodniu. Czasami to są lasy, czasami to są zakłady karne. Nieźle. Dlatego kiedy widzę, że ktoś inny próbuje pisać na ten temat, i to są rzeczy pisane w oparciu o IPN, Internet, programy obejrzane w TV czy zasłyszane w radiu – uśmiecham się z… wyrozumiałością. W dodatku – w odniesieniu do gangsterów – zgłębia Pan coś, co jest dla mnie bardzo fascynujące: granicę pomiędzy tym, kim jesteśmy, a tym, kim moglibyśmy być. Dobrze pan to uchwycił. To jest jeden z moich celów w książkach: pokazanie człowieka przez pryzmat tego,...
Niespełna dwa lata po brawurowym wkroczeniu na scenę polskiego kryminału Katarzyna Puzyńska wydaje piątą już część sagi o śledczych z Lipowa. Właśnie ukazały się „Utopce”, nastrojowa opowieść snuta przez dwa pokolenia, osadzona w maleńkiej wsi – za dnia urokliwej, o zmierzchu niepokojącej. O tym czy kryminał to wyłącznie zagadka, czy każdy potrafi zabić i czy odważyłaby się uczestniczyć w prawdziwym śledztwie, z autorką rozmawia Karolina Głowacka. Karolina Głowacka: Tempo wydawania twoich książek jest imponujące. Przyznaj, część czekała w szufladzie? Ta historia od początku pomyślana była jako seria, więc kiedy wydawany był „Motylek”, moja pierwsza książka, ja pracowałam już nad czwartą. Wiele osób myśli, że udaje mi się napisać książkę w miesiąc, ale to niestety byłoby bardzo trudne (śmiech). Tym bardziej, że trzeba pamiętać, że to nie tylko sam moment zapisu, ale tworzenie postaci, praca nad historią i robienie researchu. Wszystko to zajmuje sporo czasu. Praca nad powieścią trwa zdecydowanie znacznie dłużej niż miesiąc! Szczególnie tak grubych! Tak, moje książki rzeczywiście są dosyć długie. Najkrótsza ma chyba 540 stron, najdłuższa ponad 740. Lubię czytać grube książki i sama takie piszę. Nie lubisz się rozstawać z bohaterami? Nie, nie lubię. Ani jako czytelnik, ani jako autor. Z tego powodu uwielbiam serie. Dla pisarza to fajna sprawa. Za każdym razem wraca do swoich bohaterów, odkrywa co u nich słychać. Bohaterowie stają się naszymi dobrymi znajomymi. Chociaż nie zawsze wszystkich darzymy sympatią! Zależy ci na prawdopodobieństwie wydarzeń w twoich książkach? W posłowiu do najnowszej, „Utopców”, piszesz, że dość swobodnie traktujesz policyjne procedury. Kryminał to gatunek, w którym oczywiście warto trzymać się realiów, ale z drugiej strony to jednak fikcja literacka, nie dokument, czy policyjne akta. To powieść, coś co ma sprawiać czytelnikowi radość z lektury. Gdybym trzymała się w stu procentach realnych procedur, efekt mógłby być po prostu zwyczajnie nudny. To nic wyjątkowego. Pewien znany zagraniczny autor przyznał podobno, że zdarza mu się wymyślić sobie kaliber broni, bo tak mu pasuje. Reasumując, trzymam się realiów, ale czasem, gdy wymaga tego płynność narracji, zmieniam szczegóły. Pytam o to także dlatego, że ciekawi mnie, czy dla ciebie kryminały to wyłącznie rozrywka, zagadka, gra intelektualna z czytelnikiem? Czy może pole do refleksji nad człowiekiem, nad tym, że jest zdolny do zła? Na pewno współcześnie kryminał nie jest już tylko zagadką. Oczywiście jest ona nadal ważną częścią, daje tę radość z czytania. Ale w moim odczuciu...
Jesteś autorem? A może nietuzinkowym blogerem, lub po prostu intrygującą osobą, która ma coś ciekawego do powiedzenia? Zgłoś się do nas pod adres redakcja@booknews.pl! Foto: Cpl. Paula M. Fitzgerald via Wikimedia Commons Podziel...
Najnowsze komentarze