Na początku tygodnia świat czytelniczy obiegła wieść o nowej książce kultowej autorki Zabić drozda. Na początku wszystko wydawało się jednym wielkim powodem do radości. Po pięćdziesięciu latach mieliśmy dostać kolejną porcję znakomitej prozy, a dodatkowego smaczku dodawał fakt, że Lee napisała manuskrypt jeszcze przed stworzeniem swej bestsellerowej powieści.
Teraz jednak pojawiają się wątpliwości. Sędziwa autorka przebywa w domu opieki, ma problemy z oczami, ze słuchem, cierpi także na bardziej dolegliwe przypadłości związane z zaawansowanym wiekiem. W dodatku osoby odpowiedzialne za prawa do jej twórczości (siostra oraz wieloletni prawnik) zmarły zeszłego roku. Od pewnego czasu zaś trwał spór o to, kto powinien reprezentować pisarkę – wydaje się, że został już zakończony. Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba zastanowić się, czy to przypadek, że HarperCollins akurat teraz decyduje się na publikację?
Sytuacji nie poprawił redaktor, który ma pracować nad książką. W wywiadzie dla „The Vulture” był zmuszony odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak długo trwało podjęcie decyzji o publikacji. Odparł, że wedle jego najlepszej wiedzy książka znajdowała się w skrytce bankowej i była owinięta w manuskrypt Zabić drozda, toteż nikt nie zauważył jej przez wszystkie te lata. Podkreślił, że nie wie, czy to prawda, ale jedno wydaje mu się pewne – Harper Lee (nazywaną przez niego Nelle) przez cały ten czas nigdy nie zająknęła się słowem na temat tego dzieła i najpewniej w ogóle zapomniała, że istnieje. Odnalazła je Tonja Carter, wspomniana prawniczka oraz przyjaciółka Lee.
Redaktor zapytany o to, jak autorka odnosi się do samej publikacji, przytoczył słowa z informacji prasowej, w którym podkreślono, że autorka jest rada, iż pozycja się ukaże. Ogólny wydźwięk wywiadu jest dość ostrożny – co rusz pojawiają się sformułowania „wedle mojej najlepszej wiedzy”, „z tego, co słyszałem”, „wydaje mi się”, itd. Przewija się również wątek tego, że Harper Lee niedosłyszy i rozmowa z nią na temat książki jest raczej utrudniona. Na końcu jednakże redaktor zapewnia, że HarperCollins nigdy nie pozwoliłoby sobie na oszukiwanie tak szanowanej persony w świecie literackim.
Źródło: The-toast.net | Fot. nbklx17 (Sandy) via flickr
Najnowsze komentarze