Mawia się, że Polak Polakowi wilkiem, ale prawda jest taka, że nasze wojny twórców z Empikiem, Empiku z innymi księgarzami, czy księgarzy z politykami, to pestka w porównaniu do tego, co dzieje się w Stanach. Relacjonowaliśmy już dla Was spór, który toczyli najwięksi wydawcy z Amazonem – a teraz zanosi się na to, że sagi będzie ciąg dalszy.
Sprawa dotyczy wydawnictwa HarperCollins – to jedna z największych oficyn na świecie i zapewne zna ją każdy, kto choć raz polował na anglojęzyczną książkę. HarperCollins zamierza zrobić Amazonowi poważny psikus, wycofując z tego sklepu wszystkie swoje ebooki (mówi się także, że firma rozważa wycofanie książek papierowych). Dlaczego? Powód jest prosty – niebawem wygasa umowa, która wiąże tych dwóch gigantów, a wydawca zapowiada, że nie zamierza podpisać nowej. Przynajmniej nie na warunkach, które proponuje Amazon.
A trzeba podkreślić, że te same warunki sklep zaproponował także innym wydawcą – m.in. Hachette, z którym niedawno toczył bój. Odmowa podpisania przez HarperCollins jest odważna, ponieważ Amazon kontroluje aż 75% rynku ebooków w całej Ameryce Północnej – i 95% w Wielkiej Brytanii.
Ale czy na pewno chodzi tutaj o męstwo i dzielność ze strony wydawnictwa? Mówi się, że niekoniecznie. Ostatni konflikt Hachette z Amazonem spowodował wprawdzie straty finansowe, ale pobudził cały świat książki do działania. Autorzy stawali murem za wydawcą, a czytelnicy emocjonowali się walką na wyniszczenie. Jeśli ktoś lubi House of Cards, czuł się w tym sporze jak w żywiole. Ostatecznie więc Hachette korzystało z dużego rozgłosu – a niedostępność tytułów na przekór była darmową reklamą dla niektórych książek.
W przypadku HarperCollins też może tak być – tym bardziej, że wydawca od 2013 roku prowadzi własną platformę sprzedaży ebooków (działa jako aplikacja-czytnik na Androidzie lub iOSie).
Źródło: goodereader.com | Fot. Let Ideas Compete via flickr
Najnowsze komentarze