Niektórzy obywatele w Turcji nie mają łatwo – szczególnie ci, którzy nie są postrzegani jako przesadnie przychylni władzy. Jak taki niezbyt korzystny status miałby uzyskać wydawca? W bardzo prosty sposób. Wystarczy, że jest dziennikarzem, a jego zmarła żona była aktywistką na rzecz praw obywatelskich. Na domiar złego mężczyzna, o którym wspominamy, publikował pozycje opisujące życie Kurdów, ludobójstwo Ormian czy w końcu traktujące o kapitalizmie.
Nie mógł długo pozostawać poza celownikiem służb. Tureckie media donoszą, że do siedziby Belge Publishing weszła policja i skonfiskowała dwa tysiące książek. Podkreślają ponadto, że tłumaczenie jest dokładnie takie samo, jak w przypadku większości innych zatrzymań – rzekomo wykryto związki z DHKPC, czyli Rewolucyjną Ludowo Wyzwoleńczą Partią-Front.
Tureckie służby nie zaprzeczają, ale podają inny powód kolejnej na przestrzeni lat interwencji u wydawcy – miał on sprzedawać książki bez wymaganego zezwolenia. Agencja Dihaber dodatkowo donosi, że zarekwirowano część tytułów, które są w Turcji objęte cenzurą, jak i pozycji z lat osiemdziesiątych oraz dziewięćdziesiątych, bez podania powodu. Zatrzymano także jednego z pracowników wydawnictwa.
Warto w tym kontekście wspomnieć, że oficyna w marcu tego roku opublikowała Niespisane wspomnienia Recepa Tayyipa Erdogana, czyli satyryczne spojrzenie na prezydenta kraju. Być może to przepełniło czarę goryczy.
Źródło: Kom News | Fot. William John Gauthier via flickr
Najnowsze komentarze