Tytułem krótkiego wstępu: jeśli ktoś stworzył postać Hermiony Granger, lepiej miej się na baczności, wyzywając ją na pojedynek (w social media czy jakiejkolwiek innej formie).
O co chodzi? Otóż o to, że kilka dni temu w Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej (jak brzmi urzędowa nazwa kraju), odbyły się wybory parlamentarne. U nas emocjonowano się tym, jak sprawdziły się jednomandatowe okręgi wyborcze (gdyż był to pewien rodzaj zakładu między dwoma kandydatami), natomiast na Wyspach z uwagą śledzono przede wszystkim to, ile mandatów zdobędzie Szkocka Partia Narodowa, dążąca do niepodległości swego kraju.
J.K. Rowling przed każdymi wyborami wypowiada się przeciwko tej idei, krytykując także samo ugrupowanie i podkreślając, że jedynym sensownym wyborem jest Partia Pracy. Po spektakularnej porażce tego ugrupowania odezwały się głosy zadowolonych przeciwników Rowling. Napisano między innymi, by „nie zapominać, że Rowling jest ku*ewsko beznadziejną pisarką”, o czym mają świadczyć jej książki dla dorosłych. Przytykom nie było końca, ale autorka Harry’ego Pottera w końcu odpowiedziała – w swoim tweecie napisała tylko, że w ciągu jednej godziny otrzymała mnóstwo propozycji, by przenieść się do Brazylii, Irlandii czy Francji.
Na inne nieprzychylne tweety odpowiadała z prawdziwym kunsztem:
„Jeśli jesteś tak wściekły po zwycięstwie, naprawdę musisz potrzebować, by ktoś cię przytulił” – odpowiedziała pewnemu pieniaczowi. Innemu, który atakował jej kobiecość, napisała: „Internet nie tylko daje okazje do mizoginii, można także kupić w nim środki na powiększenie penisa”. Na koniec J.K. Rowling podkreśliła, że jest wzruszona tym, jak wiele ciepłych słów przeczytała tego wieczora.
Źródło: The EW | Fot. Scott Beale via flickr
Najnowsze komentarze