Donald Trump swoją wygraną spowodował, że w sprawie amerykańskich wyborów odezwał się chyba każdy – od komentatorów, przez zwykłych obywateli, aż po tych, których zdanie interesuje najbardziej brać czytelniczą. Autorzy w Stanach nie pozostawali bierni w trakcie kampanii i musieli także skwitować sam wynik wyborczy, którzy zaskoczył nie tylko pracownie sondażowe, ale także wybitnych ekspertów. Także tych od pióra.
Najgłośniej wybrzmiał oczywiście głos Stephena Kinga, który tradycyjnie opowiada się za Demokratami, czemu daje też wyraz w swoich książkach. Krytykował Trumpa dość zdecydowanie podczas kampanii, a po ogłoszeniu pierwszych wyników zamieścił symptomatycznego tweeta. Napisał: „W najbliższym czasie koniec z rekomendacjami książek, polityką i śmiesznymi zdjęciami psa. Wyłączam się”.
Ci, których Król Grozy przestraszył, po chwili odetchnęli, pojawił się bowiem kolejny tweet. Od tamtej pory Stephen King jednak milczy – czego nie można powiedzieć o innych autorach. J. K. Rowling mimo niechęci do Trumpa stanęła na wysokości zadania, pisząc między innymi: „Jesteśmy razem. Wstawiamy się za potrzebującymi. Sprzeciwiamy się bigotom. Nie pozwalamy na mowę nienawiści”.
Rainbow Rowell zaś podkreśliła w dość pesymistycznym duchu, że od teraz każdy dzień będzie kolejną okazją do żałoby. Margaret Atwood pocieszyła Amerykanów, twierdząc, że bywało gorzej – i że w dłuższej perspektywie przekonają się, że wszystko będzie okej (pytanie, jak dłuższej, dodała).
A kropkę nad i pozwólmy postawić Johnowi Greenowi.
Źródło: The EW | Fot. Gage Skidmore
Najnowsze komentarze