Ostatnimi czasy zrobiło nam się nieco politycznie, ale cóż poradzić, takie czasy. Na swoje usprawiedliwienie mamy jedynie to, że poprzedni prezydent USA zasłynął swoim zamiłowaniem do literatury, więc wysoko zawiesił poprzeczkę następcy. Nie dość, że Obama był często widziany z książką w ręku, to jeszcze polecał nam ciekawe tytuły, trzymał rękę na pulsie w sprawie nowości wydawniczych, a ostatecznie pozwalał od czasu do czasu reporterom wybrać się z nim (i jego rodziną) do księgarni.
Tak było za kadencji Baracka Obamy. Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że Amerykanie od takich obrazków będą musieli się odzwyczaić. Według „New York Timesa” bowiem Donald Trump… niespecjalnie lubi czytać. Pisze o tym Maggie Haberman, która przybliża to, jak wyglądały pierwsze dni Trumpa w Białym Domu.
Reporterka donosi, że ani razu nie widziała go czytającego – a to dlatego, że Donald Trump po prostu książek nie czyta. I nie jest to pierwszy raz, kiedy niechęć tego polityka wobec książek została opisana. W lipcu Tony Schwartz, ghostwriter Trumpa, ujawnił pewne szczegóły związane z pracą nad biografią ówczesnego biznesmena. Pisarz spędził z nim osiemnaście miesięcy i przez cały ten czas nie tylko nie widział swojego mocodawcy z książką, ale też żadnej książki w jego otoczeniu nie dostrzegł. Ani na biurku, ani na półkach, ani na regale. Ani w domu, ani w biurze.
Ile w tym wszystkim prawdy? Nie wiadomo. Sam Trump na twitterze podkreślił niegdyś, że lubi czytać. Poproszono go o kilka rekomendacji, ale odparł, że wyszło ostatnio tak wiele dobrych książek, że trudno mu polecić konkretne.
Źródło: The EW | Fot. Diego Cambiaso via flickr
Najnowsze komentarze